Rodowód
Sprawdzanie swoich rodowodów stało się ostatnio modne. Jesteśmy ciekawi skąd pochodzimy, jakich mamy przodków.
Co kieruje nami w ich ustalaniu? Czy to zwykła ciekawość czy nadzieja, ze znajdziemy kogoś wielkiego w poprzednich pokoleniach rodziny.
Jakie wnioski wynikają z rodowodu? Pewnie najczęściej to, że nasi przodkowie pochodzili z warstw robotniczych lub chłopskich. Takie w większości są nasze korzenie. Niektóre znane nazwiska z rodzinnych genealogii nie zapisały się dobrze w historii Polski. Byli wśród naszych protoplastów bohaterowie i zdrajcy, bogacze i złodzieje, biskupi i prostytutki, święci i znaczący odstępcy od wiary. To potrafi otworzyć oczy na własną przeszłość. Trochę jakbyśmy ożywili zmarłych, zabierali im spokój i drążyli historię, którą chcieli zabrać do grobu.
Jeśli ma się taki rodowód jak Jezus, warto się nim pochwalić. Jeśli wychodzi z niego, jak wspaniałego mamy Ojca i Matkę, Opiekuna i braci, to wtedy chce się żyć. Jesteśmy wdzięczni zmarłym za historię ich dobrego życia.
Najczęściej nasze jednak rodowody są opisem słabości, małości i upadku. Okazuje się, że na nasze narodzenie nikt nie czekał (za wyjątkiem rodziny), że nie jesteśmy lekarstwem na ludzi, którzy źle zapisali się w historii społeczeństw. Trochę jak w piosence: ja to Wielki – Mały człowiek.
Rodowodu Jezusa osobiście pilnował Bóg. Nie mogło być inaczej bo z tej linii miał się narodzić Mesjasz Pan. Dziś warto się go nauczyć, żeby mieć świadomość, jak mocny fundament został położony pod Judę.
Ks. Krzysztof Nowak